MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Była sekretarz miasta nie wiedziała, że w paczkach, które przekazuje prezydentowi są łapówki

Martyna Dyszka
Martyna Dyszka
Lidia M. i Jolanta S.-K. potwierdziły na dzisiejszej rozprawie zeznania, jakie złożyły podczas śledztwa.

W środę odbyła się kolejna rozprawa w Sądzie Rejonowym w Mikołowie. Na ławie oskarżonych ponownie zasiedli: były prezydent Świętochłowic Eugeniusz M., jego matka Lidia M., była sekretarz miasta Jolanta S.-K., były wiceprezydent Czesław Ch. oraz członek zarządu MPGK w Świętochłowicach Jerzy L.

Sędzia Rafał Doros przeczytał zeznania, jakie w czasie prowadzonego śledztwa złożyła matka byłego prezydenta. Nie przyznała się popełnienia zarzucanego jej przestępstwa, jakim jest podanie w akcie notarialnym zaniżoną o 100 tys. zł wartości nieruchomości w Woźnikach, którą kupowała. Początkowa kwota, jaką podało małżeństwo, które sprzedawało działkę, wynosiła 250 tys. zł. – Obniżyli cenę na 220 tys. zł, ale pod warunkiem, że 120 tys. zł zapłacę im notarialnie a 100 tys. zł dam od ręki – tłumaczyła podczas rozprawy Lidia M.

– Miałam pewne obawy na ten temat, ale państwo K. powiedzieli, że już tak sprzedawali i nic nie było – dodała matka Eugeniusza M. Sprzedający wyjaśniali, że są oboje bardzo chorzy i potrzebują pieniędzy na lekarstwa. Ponadto mają przyrodnią córkę, która się nimi nie opiekuje i chce od nich pieniędzy. Dlatego też chcieliby zataić przed nią właściwą cenę zakupu. Ostatecznie Lidia M. zgodziła się na ten układ. – Mój syn absolutnie nie miał żadnego wpływu na moją decyzję, bo nawet nie uczestniczył w rozmowie dotyczącej transakcji – dodała Lidia M.

Byłej sekretarz miasta Jolancie S.-K. również przeczytano zeznania, które złożyła w czasie prowadzonego śledztwa. W akcie oskarżenia zarzucono jej pośredniczenie w przyjmowaniu i żądaniu pieniędzy między prezydentem Świętochłowic a Piotrem B. i Gerardem G. – Do popełnienia zarzuconych mi przestępstw nie przyznaję się – mówiła na sali sądowej Jolanta S.-K. Twierdzi, że nie przyjęła i nie żądała 25 tys. zł od Piotra B. ani nie przyjęła 75 tys. zł od Gerarda G. Tłumaczyła, że po spotkaniu w MPGK, Eugeniusz M. poprosił ją, by poszła do gabinetu prezesa MPGK Piotra B. by coś odebrać.

– Zapytał mnie, czy wiem o co chodzi. Powiedziałam, że tak. Wzięłam reklamówkę, w której była jeszcze jedna reklamówka i pojechałam do Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach – zeznawała Jolanta S.-K. Twierdzi, że do reklamówki nie zaglądała i nie wiedziała co to jest. Okazało się, że przez nią Piotr B. przekazał prezydentowi Świętochłowic 25 tys. zł. Jolanta S.-K. pamięta sytuację, w której Eugeniusz M. rozmawiał z Jerzym L. o kwocie 5 tys. zł na imprezę sponsorowaną i członek zarządu MPGK domagał się zwrócenia 2,5 tys. zł z tego tytułu.

– Jerzy L. wciąż mnie pytał kiedy będą pieniądze, aż w końcu prezydent przekazał mi 2,5 tys. zł dla Jerzego L. – mówiła była sekretarz miasta. Kwota ta została przekazana na korytarzu Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach a Jolanta S.-K. twierdzi, że nie ukrywała się z tym, bo to nie była łapówka, a kwota uregulowania imprezy. Okazuje się, że powodem pośredniczenia Jolanty S.-K. w tej sprawie była obawa prezydenta, że Jerzy L. będzie chciał więcej pieniędzy a był on dobrym przyjacielem prezydenta, więc... – Głupio było prezydentowi powiedzieć, że jest uciążliwy – dodała oskarżona.

Co ważne, Jolanta S.-K. zeznała, że dopiero po kilku miesiącach dowiedziała się, że przez nią została przekazana łapówka w kwocie 50 tys. zł od Ryszarda W. dla prezydenta. – Przyszedł do mnie Ryszard W., który poprosił, bym przekazał prezydentowi, że albo wywiąże się z zobowiązania albo zwrot pieniędzy – dodała była sekretarz miasta. Chodziło o sprzedaż kapliczki przyszpitalnej i zmianę planu zagospodarowania przestrzennego. Pieniądze były schowane w ozdobnym kartonie z wódką, którą przekazał Jolancie S.-K. ówczesny dyrektor Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach Piotr N.

– Kiedy skojarzyłam wszystkie fakty i zapytałam prezydenta o to, to zmieszał się i przyznał, że tak było – zeznała była sekretarz miasta.

Na koniec rozprawy Lidia M. dodała, że przez zdanie kobiety, która wraz z mężem sprzedawała nieruchomość w Woźnikach: „już tak kiedyś sprzedawałam i nic nie było", nie była świadoma, że popełnia przestępstwo.

Kolejna rozprawa w Sądzie Rejonowym w Mikołowie odbędzie się w najbliższy poniedziałek. Wezwano na nią świadka- Piotra B.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto