Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy grafitti na murach to duży problem?

Martyna Staśko
M. Staśko
Graffiti tworzone na ścianach kamienic i bloków jest nielegalne. Na niektóre malowidła jednak miło spojrzeć i można się nawet zachwycić.

Dzięki nim w naszym mieście jest kolorowo. Jedne są piękne, ale są takie, które szpecą ulice. Graffiti tworzą młodzi ludzie z talentem.

Jak to się robi? Otóż kilka osób najpierw wykonuje projekt na komputerze, z których wybiera się jeden z lepszych i wtedy dopiero zaczynają działać w terenie.

- Wybieramy miejsca, które są najbardziej widoczne - mówi Patryk, jeden z grafficiarzy. Żeby rzucało się w oczy i miało większą publiczność.

A co ze sprzętem? Najważniejsze są kolorowe spreje. Znajomi Patryka do swoich arcydzieł potrzebują około 15 litrów białej farby na podkład oraz kolorowych pigmentów. Stworzenie takiego "grafu" nie należy do tanich inwestycji, bo kosztuje około 250 zł. Potrzebna jest również drabina, szablony i ołówki.

- Najczęściej malujemy herb Świętochłowic, Chorzowa lub "grafy" składające się na tematykę Górnego Śląska - mówi Dawid. Chłopcy przyznają zgodnie, że raźniej jest malować ze znajomymi. Zajmują się tym Maksymalnie zajmują się tym cztery osoby. Do ich grupy również należą dziewczyny, które zajmują się precyzyjnymi wykończeniami. Z malowania graffiti znana jest również grupa pochodząca z Rudy Śląskiej. Jej ulubionym motywem są przerysowane i barwne myszy.

- Bardzo podobają mi się takie dzieła, to jest lepsze, niż przekleństwa wypisywane na murach - mówi właściciel sklepu tytoniowego przy ul. Cmentarnej.
Pozytywną rzeczą w malowaniu graffiti jest to, że młodzież nie przesiaduje na klatkach schodowych i pije alkohol. - Moi rodzice nie mają nic przeciwko temu. Wolą, byśmy malowali, niż biegali z kijami bejsballowymi - opowiada Patryk. Co ich charakteryzuje? - Niektórzy ludzie postrzegają nas jako chuliganów, ponieważ nosimy dresy i obcinamy włosy na krótko - dodają chłopaki. Co na to administratorzy budynków?

- Od początku tego roku nie odnotowaliśmy zniszczeń poprzez pomalowanie elewacji tak zwanym graffiti - mówi Piotr Kaźmierczak, pracownik działu organizacyjno-prawnego i spraw pracowniczych Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Świętochłowicach.
Jednak w ostatnim kwartale 2010 roku zniszczono elewację budynku Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Chorzowskiej. Na ścianach umieszczono napisy godzące w dobre obyczaje. Natychmiast je usunięto.

Również przy ulicy Szpitalnej pojawiło się graffiti namalowane w czasie termomodernizacji obiektu.
- Szczególnie narażone na tego typu dewastacje są kamienice i miejsca położone wzdłuż głównych ciągów handlowych, przystankach tramwajowych i autobusowych - dodaje Kaźmierczak. Jednak to odnowione kamienice najczęściej są najbardziej pożądanym obiektem grafficiarzy.

Dochodzenia w tej sprawie prowadzone przez policję są najczęściej umarzane. Nie udaje się bowiem namierzyć sprawców Zdarza się, że "artyści" są przyłapywani na gorącym uczynku. Co za to grozi? - To wykroczenie zagrożone grzywną lub pozbawieniem wolności - mówi asp. Iwona Gruca, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach.

Takie sprawy policja kieruje do sądu, który decyduje o dalszym losie sprawcy. Może on zapłacić nawiązkę do 1500 zł. Sąd może też zdecydować o przywróceniu ściany do stanu poprzedniego.

Grafficiarze marzą o miejscu lub obiekcie, w którym mogliby tworzyć "na legalu". Z taką prośbą zwrócą się też do Urzędu Miasta.

Gdzie waszym zdaniem w naszym mieście są najładniejsze grafitti, a których powinniśmy się wstydzić? Piszcie w komentarzach.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto