18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W świętochłowickim obozie Zgoda zmarła babcia pana Henryka z Gliwic. Zachowały się pamiątki

Martyna Dyszka
Pan Henryk zamierza wszystkie dokumenty i pamiątki podarować Instytutowi Pamięci Narodowej w Katowicach
Pan Henryk zamierza wszystkie dokumenty i pamiątki podarować Instytutowi Pamięci Narodowej w Katowicach Marzena Bugała
Ojca pana Henryka wysłano na Syberię, a babcia zmarła w obozie Zgoda. Jego wspomnień wysłuchała Martyna Dyszka.

Mama, gdy czytała list, który dostała od mojej babci z obozu pracy w Zgodzie, zawsze płakała - opowiada pan Henryk z Gliwic. Mężczyzna do tej pory nie wie, jaka jest jego treść, bowiem jego babcia Emma napisała list po niemiecku.

- Mama nigdy nie powiedziała co w nim jest - dodaje pan Henryk. Sam też nie zdecydował się jeszcze dać go do przetłumaczenia, ale nie ukrywa, że jest ciekaw. - Podobno straszne rzeczy działy się w tym obozie, bili więźniów, były epidemie tyfusu. Tyle wiem.

Babcia pana Henryka zmarła 29 lipca 1945 roku w obozie w Świętochłowicach. - Niestety, nie wiem gdzie jest pochowana. Podobno ciała więźniów złożono w masowych grobach w Świętochłowicach - dodaje gliwiczanin.
Pan Henryk nie brał jeszcze nigdy udziału w Marszu na Zgodę organizowanym przez Ruch Autonomii Śląska. - Ale mam zamiar wybrać się przed bramę obozu Zgoda - wyjaśnia.

Z mamą mieliśmy być przesiedleni do Niemiec

Mama pana Henryka pochodziła z mniejszości niemieckiej z Bielska-Białej. - Tam pracowała w firmie Jankowski przy ul. Smołki. Była to fabryka sukna - zaznacza gliwiczanin.

To właśnie w zakładzie poznała ojca pana Henryka - Franciszka. Szybko między nimi zaiskrzyło i postanowili się pobrać.

- Żeby nie ta wojna, to rodzice jak i dziadkowie tak pięknie dalej by sobie żyli - opowiada.
W momencie, gdy wybuchła wojna, ojca i jego braci wcielono do wojska niemieckiego. - A kiedy się skończyła, przyszli Sowieci. Znaleźli się też ludzie, którzy byli sąsiadami naszymi, ale wstąpili do SB i zapragnęli mieszkań po moich rodzicach i dziadkach - wyjaśnia.

- Mojego dziadka Jana tak dotkliwie pobito w mieszkaniu, że nie wytrzymał psychicznie i odebrał sobie życie - opowiada. Pan Franciszek zostawił swojej rodziny list pożegnalny, również napisany w języku niemieckim. Wtedy też wzięto babcię pana Henryka do obozu pracy.

Natomiast 4-letni wówczas gliwiczanin wraz z mamą miał zostać przesiedlony do Niemiec. - Pamiętam, jak siedzieliśmy w dużej sali z tobołkiem i czekali na transport. Zapakowali nas potem w wagony i wywieźli do Głubczyc - wspomina. To właśnie tam była stacja przeładunkowa do Niemiec.

W międzyczasie ojca pana Henryka wysłano na Syberię. - To co ojciec opowiadał mi, co tam przeżył, to ja się dziwię, że w ogóle wrócił - mówi. Warunki były bardzo ciężkie: brak odpowiedniego ubrania, mróz, bardzo ciężka fizyczna praca w kopalni.

- Kiedy wrócił do Polski w 1947 roku, dowiedział się, że mnie i mamę wysłano do Niemiec. Zapragnął, by chociaż mnie nie wywozić - opowiada. Ale mama nie mogła się rozstać z dzieckiem. - I tak się stało, że w Głubczycach nas zatrzymali. Wróciliśmy do ojca i tak naprawdę do końca nie wiem, jak tata to zrobił - dziwi się pan Henryk.
- Moi rodzice jak i dziadkowie to byli bardzo spokojni ludzie, nigdy nikomu krzywdy nie zrobili. Obojętnie kto by to nie był, czy Polak, Rosjanin lub Niemiec, nie powinno się takiej krzywdy robić - tłumaczy ze smutkiem pan Henryk

Pamiątki pan Henryk przekaże do IPN-u

List napisany przez babcię pana Henryka ołówkiem z kwietnia 1945 roku i pożegnalny jego dziadka to nie jedyne pamiątki, które się zachowały. Wśród skarbów rodziny są tez piękne przedwojenne zdjęcia, ale również wnioski o rehabilitację, zaświadczenie o śmierci babci pana Henryka, jak również dokument wstrzymujący przesiedlenie gliwiczanina i jego mamę Edeltraudę.

To wszystko prawdopodobnie pan Henryk przekaże Instytutowi Pamięci Narodowej w Katowicach. - Pamiątek byłoby o wiele więcej, ale kiedy wyrzucano nas z mieszkań, tylko tyle udało się mojej mamie uratować - dodaje.

Nieoficjalnie w Zgodzie zmarło 2,5 tys. osób

Przypomnijmy: w 1945 roku po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski wielu Górnoślązaków trafiło do obozów, które kontynuowały swoją ludobójczą działalność po okresie hitlerowskim. NKWD, milicja i Urząd Bezpieczeństwa zamknęli tam przedstawicieli 13 narodowości: najwięcej Niemców i Ślązaków za podpisanie volkslisty, nieumiejętność mówienia po polsku, a także podejrzewanie o kolaborację.

Mówi się, że z powodu chorób, głodu i przez rozstrzelanie zginęło w świętochłowickiej Zgodzie, który był tylko jednym z kilku takich obozów około 2,5 tysiąca osób.


Jeśli chcesz się podzielić swoją historią, dzwoń pod nr 32 634 21 18 lub pisz: [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto