Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Świętochłowicach odsłonięto makietę obozu koncentracyjnego, który tam działał. Zobacz ZDJĘCIA

Mateusz Czajka
Mateusz Czajka
We wtorek 29 listopada, odsłonięto makietę obozu na Zgodzie przy dawnej bramie głównej. Na miejscu pojawiło się wielu polityków i działaczy. Okazuje się, że Zgoda dalej prowadzi do niezgody. Odsłonięcie makiety unaoczniło dwa spory. Jeden dotyczył nazwy, drugi rzekomych zaniedbań, które według przedstawiciela Muzeum Powstań Śląskich prowadzą do „bezczeszczenia” miejsca pamięci. Zaprezentowano także projekt pomnika, który mógłby stanąć w pobliżu głównej bramy obozu.

Czym był obóz na Zgodzie?

Obóz na Zgodzie funkcjonował od 1942 roku jako filia obozu niemieckiego w Oświęcimiu. Zaczęło się od transportu niemal dwustu Żydów, zmuszanych do niewolniczej pracy. W 1945 roku, kiedy Niemcy opuścili Świętochłowice przyszli komuniści i zorganizowali tutaj swój własny obóz, który działał przez kilka miesięcy. Jak wspomina dr Andrzej Drogoń, dyrektor Muzeum Powstań Śląskich, przez ten krótki czas zginęło tutaj dwa tysiące osób (tylko w ostatnim okresie). O wiele trudniej ustalić dokładną liczbę ofiar z okresu nazistowskiego.

29 listopada uroczyście odsłonięto makietę obozu przy ulicy Wojska Poolskiego (naprzeciwko zabytkowej bramy głównej obozu). Jak wyglądało to miejsce?

— Na makiecie widać, że na Zgodzie znajdowały się baraki, wieżyczki strażnicze, plac apelowy, budynki administracyjne – opisuje dyrektor muzeum.

Do dziś przetrwała tylko wspomniana brama. Tuż obok znajdują się ogródki działkowe, mały plac oraz budynek ROD wykorzystywany do organizowania m.in. imprez tanecznych. Przed bramą znajdują się także trzy pamiątkowe tablice z napisami w języku polskim, niemieckim i angielskim.

Niezgoda wokół Zgody

Przed główną bramą obozu pojawiło się kilku przedstawicieli ruchów regionalnych. Największy transparent z logo Ruchu Autonomii Śląska mówił o tym, że „Górny Śląsk pamięta o ofiarach polskich obozów koncentracyjnych.” Protestującym nie podobało się, że obóz na makiecie podpisano jako niemiecko-komunistyczny, a nie niemiecko-polski, ew. faszystowsko-komunistyczny.

— To nas boli – to jedne słowo zmienia ten cały fakt. Jeśli jest tu napisane, że były tu obozy dwóch totalitaryzmów, to musi tu być wyraźnie, że faszystowskie i komunistyczne. (…) Niestety Polska, czy nam się to podoba, czy nie, jest spadkobiercą komunizmu. Jest to ciągłość państwa polskiego. My się nawet nie domagamy reparacji, chcemy by młode pokolenie na Śląsku wiedziało, jak tu było – mówi Piotr Langer ze „Ślonskiej Ferajny”.

— Napis powinien być równoważny: nazistowskie i komunistyczne – twierdzi Eugeniusz Nager z towarzystwa społeczno-kulturalnego Niemców województwa śląskiego.

Z tymi tezami nie zgadza się m.in. dr Jacek Kurek, który został zaproszony do wygłoszenia krótkiej przemowy przed odsłonięciem makiety. Choć rozumie spore emocje wokół tematu, uważa, że mówienie o Polakach i o obozie jako „polskim” jest nadużyciem.

— Ci, którzy zakładali obóz w 1945 roku, czyli w okresie poniemieckim, przyszli tu z władzą sowiecką. To nie byli Polacy, których wyrzucono z państwa, nie założył tego miejsca polski rząd na uchodźstwie, który miał rzeczywiste i konstytucyjne prawo, aby dalej sprawować rządy. Prawo to brutalnie mu odebrano – opowiada Jacek Kurek.

Zgadza się także z tezą, że w przypadku Niemiec można mówić o aparacie państwowym i niejako woli narodu do kreowania pewnej polityki. Komunistyczna Polska w przeciwieństwie do nazistowskich Niemiec nie była państwem suwerennym. Wspomina także, że w powojennej historii Polski w obozie na Zgodzie pracowali także Rosjanie, Żydzi. Uważa, że brnięcie w przepychanki dotyczące terminologii jest drogą donikąd – tak samo pielęgnowania poczucia krzywdy w stosunku do jakichś grup czy narodowości. Na inną kwestię w całej sprawie zwraca uwagę dyrektor Muzeum Powstań Śląskich.

— Jeżeli chodzi o napis wykonany na makiecie – nawiązuje on wprost do napisu, który został uzgodniony i od 2009 roku widnieje na tablicach znajdujących się przed bramą byłego obozu – wspomina Andrzej Drogoń – w tym miejscu mieścił się obóz będący filią Auchwitz-Birkenau oraz później obóz zorganizowany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, który odpowiadał celom założonym przez NKWD.

Śmietnik i pisuary na terenie obozu koncentracyjnego?

Innym sporem, który unaocznił się podczas odsłaniania makiety, jest kwestia zadbania o to szczególne miejsce pamięci. Przedstawiciele muzeum wspominali, że miasto nie współpracuje z nimi przy upamiętnieniu obozu na Zgodzie i zadbaniu o należyty charakter miejsca.

— Myśmy nigdy, gdy byliśmy u prezydenta Begera (a byliśmy około pół roku temu) nie prosili o pieniądze, ponieważ mamy dotację marszałkowską. Słyszę w mediach, że prezydent Beger mówi, iż nie ma pieniędzy. My po nie nie przychodziliśmy. Przyszliśmy z konkretnym planem - pełnomocnik ds. obozu na Zgodzie ze strony Muzeum Powstań Śląskich Piotr Owczarz.

W planie Muzeum było m.in. postawienie makiety, aby pokazywała ludziom wielkość obozu na Zgodzie. Kolejnym etapem ma być budowa pomnika. Według Piotra Owczarza oraz Andrzeja Drogonia na przeszkodzie stoi m.in. zagospodarowanie terenu oraz jego zaśmiecenie. O tym pełnomocnik wspomniał na konferencji prasowej przed wszystkimi przybyłymi mając tuż przed sobą prezydenta Begera.

— Nikt nie chce wyrzucać z tego miejsca działkowców, nikt nie chce odbierać ludziom działek – chcę, by to jasno wybrzmiało, bo takie kłamstwa wokół słyszymy. Nie może być jednak tak, że w centrum obozu koncentracyjnego jest śmietnik! Tak jest właśnie dzisiaj! Nie może być tak, że w tym śmiesznym, peerelowskim budynku robi się potańcówki (…), sto metrów dalej, gdzie był plac apelowy i zbrodniarz Samuel Morel mordował ludzi walają się opony, a myśmy wiosną widzieli pisuary – mówił wyraźnie oburzony Piotr Owczarz.

Apelował także do prezydenta Daniela Begera, aby zrobić porządek z miejscem pamięci. Według pełnomocnika prezydent „zamyka drzwi”, nie daje możliwości spotkania się, a na listy muzeum odpowiada lakonicznie. Muzeum prosiło m.in. o mediację (w niektórych sprawach już rozmawiało z działkowcami) w kwestii zamiany działek, na których stoi budynek wykorzystywany m.in. do organizowania zabaw. Piotr Owczarz twierdzi, że od października te prośby są ignorowane.

— Nie będę się odnosił do kłamliwych słów. Jesteśmy w dzielnicy Zgoda przed bramą obozu, gdzie ginęli ludzie. Powinniśmy ich tutaj uczcić, bo to mogło być nawet cztery tysiące ludzi w ciągu czterech lat – odpowiedział na naszą prośbę o komentarz prezydent Świętochłowic Daniel Beger.

Skrytykował także spór dotyczący nazwy widniejącej na makiecie. Według niego, rolą prezydenta nie jest eskalowanie konfliktu. Ponadto dodał, że „ideologia nie ma narodowości” a na Zgodzie ginęli przedstawiciele wielu nacji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto