Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Staw Kalina Świętochłowice: prezydent spotkał się z mieszkańcami

Sonia Cichoń
Mieszkańcy spotkali się z władzami w sprawie dalszych losów stawu Kalina
Mieszkańcy spotkali się z władzami w sprawie dalszych losów stawu Kalina Sonia Cichoń
W czwartek, (11 czerwca), na boisku Szkoły Podstawowej nr 8 odbyło się spotkanie prezydenta miasta z mieszkańcami w sprawie dalszych losów stawu Kalina. Miało rozwiać wątpliwości świętochłowiczan co do rewitalizacji zbiornika. Czy tak się stało?

Staw Kalina Świętochłowice:

Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, już 1 lipca cieszylibyśmy się nowym miejscem rekreacji w naszym mieście. Wiadomo jednak, że inwestycja, przerwana ostatecznie we wrześniu 2014 roku nie zostanie dokończona w perspektywie najbliższych miesięcy. Kolejny przetarg nie wyłonił nowego wykonawcy, a środki unijne przeznaczone na ten cel ostatecznie przepadły.

Włodarze miejscy zorganizowali spotkanie mające poinformować mieszkańców okolic Kaliny o dalszych losach stawu. W Szkole Podstawowej nr 8 pojawili się m.in: Dawid Kostempski - prezydent miasta, Bartosz Karcz - zastępca prezydenta, Beata Grzelec - Spetruk - naczelnik Wydziału Ekologii i Gospodarki Odpadami, Adam Liwochowski - prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz dr Leszek Drobek - kierownik Zakładu Monitoringu Środowiska Głównego Instytutu Górnictwa.

- Poprzedni wykonawca jest nam winny 6 milionów złotych, dziś został złożony pozew do sądu. Cały czas próbował zmieniać projekt tylko po to, aby zastosować tańsze technologie, które nie spełniłyby efektu ekologicznego. Nie mogliśmy się na to zgodzić, bo projekt był współfinansowany z Unii Europejskiej. Nie zasypiamy jednak gruszek w popiele. Na przełomie roku 2015 i 2016 będziemy mogli sięgnąć po nowe środki, mamy co do tego wstępne zapewnienie z Warszawy. Chcemy to zadanie wykonać w nowej formule "Zaprojektuj i wybuduj", nowy wykonawca sam zaprojektuje cały proces technologiczny i sam go wykona, weźmie pełną odpowiedzialność za osiągnięcie efektu ekologicznego - mówił Dawid Kostempski.

Od początku spotkania atmosfera była napięta. Mieszkańcy żądali od włodarzy miasta konkretów.

- Nie przyszliśmy tutaj wysłuchiwać monologu. Powinniśmy rozmawiać o przyszłości stawu, a nie o tym, co już się wydarzyło - dało się słyszeć z tłumu.

Sytuację próbowała także wyjaśniać Beata Grzelec - Spetruk, naczelnik Wydziału Ekologii i Gospodarki Odpadami. Jej prezentacja była jednak przerywana pytaniami świętochłowiczan. Mieszkańcy chcieli m.in. poznać dokładne wyniki badań powietrza, jakie Główny Instytut Górnictwa przeprowadził po zejściu wykonawcy z placu budowy.

- Badania zostały przez nas wykonane tylko raz, 10 października 2014 roku w godzinach popołudniowych. Temperatura powietrza sięgała wówczas 20 stopni Celsjusza. Jednym z badanych związków był benzen. Pomiary wykonano w czterech miejscach, okazało się, że dopuszczalną normę przekracza tylko nad samym stawem. W okolicy domów mieszkalnych nie ma już przekroczeń - wyjaśnił dr Arkadiusz Bauerek z GIG.

Okazało się, że nas samym stawem benzen przekracza dopuszczalną normę o...100 razy. Pracownik GIG potwierdził, że badania powietrza nad Kaliną, powinny być zlecane częściej i przeprowadzane w zróżnicowanych warunkach, ponieważ jedno badanie nie jest wystarczające i miarodajne.

Radny Nowak: Panie prezydencie, dlaczego Pan kłamał, że na Kalinę wrócą jesiotry?

Sporo emocji zebranych wzbudził także słowny spór Zbigniewa Nowaka, radnego "Ruchu Ślązaków" z prezydentem Kostempskim.

- Pan prezydent w pełni reprezentował nasze miasto w ramach realizacji tego projektu. Miał do dyspozycji sztab ludzi i pieniądze unijne. Dlaczego pan wielokrotnie kłamał, że na Kalinę wrócą jesiotry? - pytał Zbigniew Nowak.

W odpowiedzi, prezydent Kostempski wyraził swoje zaniepokojenie, iż radny zamiast stać po stronie gminy, broni byłego już wykonawcy.

- Zastanawiam się, jakie relacje łączą pana z prezesem firmy VIG Zdzisławem Sewerynem? Wcześniej, nikt nie podejmował tematu rewitalizacji stawu Kalina. Który z prezydentów zdecydowałby się na realizację takiego zadania w roku wyborczym? Zdecydowałem się na to, bo pojawiły się środki i zdecyduję się po raz kolejny - dodał prezydent.

Efekt? Radny Nowak zapowiedział, że za takie pomówienie poda prezydenta do sądu.

Co się stało z zalegającymi odpadami?

Mieszkańcy poruszyli także temat odpadów, które od dawna zalegały na brzegu stawu.

- Dwa tygodnie temu myłam okna, widziałam jak przyjechała koparka, a te kupki wyciągnięte ze stawu zostały rozrzucone niemal pod moim nosem. Widziałam, że w środku był tłusty osad - mówiła jedna z kobiet.

Co na to włodarze miejscy?

- Pisaliśmy pisma wzywające wykonawcę do wywiezienia osadów, jednak bez skutku. Zadanie to zostało więc zlecone podmiotowi trzeciemu, za pieniądze z budżetu gminy. Będziemy się domagać ich zwrotu w sądzie. Osady to była głownie ziemia, zostały wywiezione i unieszkodliwione, mamy na to określone dokumenty - usłyszeliśmy.

Padł pomysł, by osady, które zdaniem mieszkańców tkwią teraz pod ich oknami zostały zbadane przez pracowników Głównego Instytutu Górniczego. Mieszkańcy Zgody narzekali, że teren był zbyt długo nieuporządkowany po zejściu wykonawcy z placu budowy. Studzienki kanalizacyjne były otwarte, co rodziło niebezpieczeństwo dla dzieci i zwierząt. Teren został uporządkowany dopiero po wielu interwencjach.

Na spotkaniu pojawiła się także Barbara Dziuk, radna Sejmiku Województwa Śląskiego, wiceprzewodnicząca Komisji Ochrony Środowiska. Zaoferowała pomoc i zaprosiła prezydenta do współpracy.

Kolejny problem: utajnienie części wyników badań

Kilkakrotnie do włodarzy miejskich padło pytanie, dlaczego na stronie internetowej udostępniono tylko 3 strony z 10 - stronicowego raportu wyników badań, jakie na zlecenie miasta przeprowadził Główny Instytut Górniczy.

- Ta część, która nie została opublikowana to badania wykonane w związku ze sporem jaki toczymy z wykonawcą. Nie będą więc ujawnione - powiedziała Beata Grzelec - Spetruk, wywołując oburzenie wśród mieszkańców.

- Przecież te badania realizowane były za publiczne pieniądze, musicie nam je udostępnić - grzmieli mieszkańcy Zgody.

Na zakończenie spotkania od jednej z mieszkanek padła propozycja, by jeśli gmina nie radzi sobie z projektem przekazać realizację inwestycji innemu organowi na szczeblu wojewódzkim.

- Nie da się tego zrobić na szczeblu marszałka czy wojewody. Zawarłem umowę społeczną z mieszkańcami Zgody i zawarta jest tam rewitalizacja stawu Kalina. W tej kadencji ten staw zostanie oczyszczony i zrobi to gmina Świętochłowice. Niestety to jest nasz problem i musimy się sami z nim uporać. Ubolewam, że mamy tak niski budżet, że nie możemy tego zrobić sami - zapewniał na koniec prezydent Kostempski.

Podsumowując, spotkanie nie dało odpowiedzi na wszystkie problemy mieszkańców. Wielu z nich stwierdziło, że straciło zaufanie do władz w tym temacie i nie wierzy, że Kalina kiedykolwiek przestanie dosłownie i w przenośni zatruwać im życie.

- Chętnie zamienilibyśmy się z kimś, żeby zobaczył jak tu się mieszka. Latem nie da się otworzyć okna, ludzie mają problemy z gardłem, zawroty głowy. Dla nas jest to ogromny problem, chcielibyśmy w końcu żyć normalnie - mówi pani Maria, nasza czytelniczka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto