Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Danielem Begerem, prezydentem Świętochłowic: "po dwóch latach opóźnień, możemy zacząć realizować swoje założenia programowe"

Olga Krzyżyk
Olga Krzyżyk
Daniel Beger, prezydent Świętochłowic
Daniel Beger, prezydent Świętochłowic OK
Minęły już dwa lata od zaprzysiężenia na prezydenta Świętochłowic Daniela Begera. W listopadzie 2018 roku Daniel Beger wygrał w drugiej turze wyborów prezydenckich w Świętochłowicach z poprzednim prezydentem miasta - Dawidem Kostempskim. Różnica wyniosła zaledwie 122 głosy. Od tego czasu w mieście wiele się działo i zmieniło. O tym, jak minął ten czas, a także miejskich inwestycjach i polityce rozmawiamy z Danielem Begerem, prezydentem Świętochłowic.

Rozmowa z Danielem Begerem, prezydentem Świętochłowic

W 2018 roku nowym prezydentem Świętochłowic został Daniel Beger. W drugiej turze wyborów 122 głosami pokonał Dawida Kostempskiego, który miastem rządził przez osiem lat. Wcześniej, bo w 2015 roku Daniel Beger został prezesem Stowarzyszenia Przyjazne Świętochłowice, nadzorującego działania samorządu, a w szczególności wydatki publiczne.

W wyborach samorządowych w 2018 roku Daniel Beger został kandydatem KWW Stowarzyszenie Przyjazne Świętochłowice na prezydenta Świętochłowic. I wygrał te wybory. Od tego czasu minęły już dwa lata. Sprawdzamy, jak minął ten czas oraz jakie wyzwania stoją wciąż przed Świętochłowicami.

Początek kadencji nie był łatwy, zadłużone miasto, niespłacone obligacje, problem z wypłatami dla nauczycieli... Proszę przypomnieć, w jakim finansowym stanie było wtedy miasto oraz jak jest obecnie, co zmieniło się przez te dwa lata? I jak ta sytuacja wpłynęła na planowana przez Pana w programie wyborczym zadania?
Tak, to prawda. Zastaliśmy finanse Świętochłowic w bardzo złym stanie, co przełożyło się na nieufność partnerów i kontrahentów, którym urząd zalegał z płatnościami. Na koniec listopada 2018 r. zobowiązania wynosiły 13 mln zł, potem pojawiły się kolejne i wypadały, jak przysłowiowe trupy z szafy.

Dlatego natychmiast przystąpiliśmy do naprawy finansów publicznych, oddalając na plan dalszy realizację mojego programu wyborczego. Zmniejszyliśmy koszty administracyjne w pierwszym roku o ok. 700 tys. zł, a w obecnym o ok. 400 tys. zł, a także koszty promocji z 600 tys. zł w 2018 r. do zera w tym roku. Niestety, na spłatę zobowiązań musiały „zrzucić się” wszystkie jednostki, przez co ucierpiały sport, kultura, oświata, spółki.

Dwa lata ciężkiej pracy sprawiły, że doprowadziliśmy do stabilizacji finansów publicznych, odzyskaliśmy zaufanie partnerów prywatnych i w końcu, po dwóch latach opóźnień, możemy zacząć realizować swoje założenia programowe.

Jednym z ważniejszych zadań, jakie Pan wskazywał w swoim programie było rewitalizacja stawu Kalina. Na jakim etapie dziś jest ten projekt, który jest tak ważny dla mieszkańców?
Rozbrojenie bomby ekologicznej powinno było nastąpić już dawno i powinno być obowiązkiem każdej osoby decyzyjnej w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Ja potraktowałem remediację stawu Kalina priorytetowo, choć do przetargu przygotowanego na początku 2018 r. nikt się nie zgłosił. Jednak zespół wiceprezydenta Sławomira Pośpiecha i naczelnika wydziału inwestycji Roberta Kamińskiego ciężką roczną pracą doprowadzili do sytuacji, w której w styczniu tego roku podpisaliśmy umowę z wykonawcą. Szacowany koszt zlecenia to ponad 60 mln zł. Prace będą podzielone na dwa etapy, trwające łącznie 43 miesiące. Obecnie trwa przygotowanie dokumentacji projektowej, natomiast prace budowlane rozpoczną się w wakacje 2021 roku i potrwają do 2023 roku. Projekt realizowany jest zgodnie z planem.

Jak Pan ocenia poziom bezpieczeństwa w mieście? Co z planowaną budową w Lipinach komisariatu - to zadanie dojdzie do skutku? Tak jak likwidacja straży miejskiej w mieście?
Muszę i chcę zapewnić bezpieczeństwo wszystkim mieszkańcom miasta, zwłaszcza w miejscach, które generują najwięcej interwencji. O nowym komisariacie rozmawiałem z komendantem wojewódzkim policji. W związku z tym, że budowa nowego wiązałaby się z kosztem ok. 3-4 mln zł, na które dziś miasta nie stać, a do tego istnieje lista priorytetów, gdzie takie komisariaty w województwie mają powstawać, szukam alternatywnego rozwiązania. Takim może być uruchomienie w Lipinach posterunku Straży Miejskiej. Jestem również w trakcie rozmów w sprawie monitoringu z wykorzystaniem sztucznej inteligencji w wielu zakątkach dzielnicy. Może się okazać, że rozwijająca się w błyskawicznym tempie technologia sprzętu elektronicznego, w tym kamer do monitoringu, sprawi, że te alternatywne rozwiązania będą zapewniały większe bezpieczeństwo mieszkańcom Lipin niż nowy komisariat, a tym samym rozwiążą istotę problemu, czyli eliminację przykrych incydentów w dzielnicy.

Niektórzy powiedzą, że prowadzi Pan ostrą politykę. Liczne zwolnienia i wypowiedzenia osób z głównych stanowisk miejskich (OPS, PUP)... Czy te ruchu były potrzebne i co według Pana dały?
Po objęciu stanowiska każdy otrzymał ode mnie tzw. carte blanche i kredyt zaufania. Szybko jednak okazało się, kto w mieście jest od ciężkiej pracy, a kto od odcinania kuponów. Kiedy postawiłem sprawę jasno, że miasto jest w gorszej sytuacji finansowej, niż sądziłem, i trzeba się poświęcić, zacząć na wiele spraw patrzeć w zupełnie inny sposób, momentalnie zaczęły się zwolnienia lekarskie. Szczególnie dużą popularnością cieszyły się te na maksymalny okres, czyli 182 dni i to bez względu na wiek. Kilka osób, zamiast wziąć się do pracy, “wypięło się” na miasto i postanowiło żyć z L4, czyli na koszt państwa. Do tego mobilizowała ich możliwość spowalniania moich działań. W związku z tym postawiłem na młodość, świeżość. Dziś Świętochłowice korzystają z doświadczenia i poświęcenia Adama Trzebinczyka na stanowisku wiceprezydenta, dyrektora Marka Tendery w PUP, czy Agnieszki Kilki w OPS.

Obejmując urząd Prezydenta Miasta, zawarłem niepisaną umowę z mieszkańcami Świętochłowic, że ja i mój zespół będziemy ciężko dla nich pracować, by w wielu sferach życia dogonić, a następnie dotrzymywać kroku miastom sąsiadującym i całej metropolii. Bez zaangażowania osób, piastujących stanowiska prezydentów, dyrektorów, ale też urzędnicze, byłoby to niemożliwe.

Czy miasto straciło na zwolnieniach? Nie, bo decyzje sądów zobowiązują nas do wypłacenia kwot wynikających z polubownego rozwiązania umowy i maksymalnie 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia. Warto jednak podkreślić, że miasto mogło dużo więcej stracić, gdyby osoby zwolnione nadal pracowały w urzędzie i jednostkach.

Pierwszym punktem w Pana programie wyborczym był problem mieszkalnictwa. Jak przez te 2 lata udało się poprawić tę kwestię w mieście, czy będzie więcej mieszkań komunalnych?
W pierwszych dwóch latach skupiliśmy się na tzw. działaniach miękkich. Najpierw musieliśmy zweryfikować stan zasobów komunalnych miasta. Wdrożyliśmy szereg inicjatyw zachęcających do wykupienia mieszkań komunalnych z 85% bonifikatą. Powołana została w urzędzie komisja mieszkaniowa, którą kieruje Alina Bodynek i dziś na bazie przejrzystych kryteriów sprawnie zarządza wszelkimi dostępnymi zasobami oraz służy wsparciem dla wszystkich, którzy mogą ubiegać się o różnego rodzaju ulgi.
Natomiast równocześnie prowadzone są trzy działania tzw. twarde. Po pierwsze, remonty klatek. Przeprowadziliśmy prawie 70 inwestycji we wspólnotach mieszkaniowych, a także realizujemy do 2023 roku plan remontu ponad 100 klatek schodowych.

Po drugie, remonty kamienic. Rozpoczęliśmy prace koncepcyjne z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną i Urzędem Marszałkowskim nad projektem "Nowe Lipiny", w ramach których zrealizowany zostanie program “Mieszkanie+” i “Pracownik+”. Po trzecie, nowe budownictwo. Wraz z Krajowym Zasobem Nieruchomości opracowujemy plan budowy nowych mieszkań z umiarkowanym czynszem. To inicjatywa KZN w ramach nowej ustawy SIM, która na chwilę obecną wydaje się bardziej atrakcyjna dla naszych mieszkańców niż TBS. Inicjatywa jest o tyle poważna, że powstaje we współpracy z Chorzowem i Zabrzem. Jednak efekty będą widoczne w dłuższym okresie czasu. Jestem przekonany, że dzięki zaangażowaniu prezesa MPGL Tomasza Lemańskiego już w 2022 przystąpimy do konkretnych robót budowlanych.

O domki fińskie, czyli domy przy ulicy Chorzowskiej walczył Pan jeszcze przed rozpoczęciem kadencji. W planach miał być remont tych domków, który miał rozpocząć się jeszcze w tym roku. Czy ta inwestycja dojdzie do skutku, jaki jest jej koszt?
Dziś na drodze do rozpoczęcia procedury wyboru wykonawcy na przeprowadzenie remontu wszystkich pięciu domków staje nam jedynie kwestia przekwaterowania dwóch pozostałych tam rodzin. Pozostałe dziewięć jest na etapie remontów nowych mieszkań lub po przeprowadzce.
Przez wiele miesięcy trwała walka o środki na sfinansowanie tej inwestycji. Dziś pieniądze na ten cel są zabezpieczone, a remont powinien ruszyć w 2021 roku. Łącznie wydamy ok. 2-2,5 mln zł na tchnięcie nowego życia w domki. Zależy mi na tym, by po remoncie nadal cieszyły oko mieszkańców Świętochłowic, a o ich funkcjonalności zdecydowali oni sami. Najważniejsze, że wraz ze zmianą po wyborach z 2018 roku, udało się je zachować w oryginale.

W roku epidemii koronawirusa, ten aspekt - bezpieczeństwa epidemiologicznego - jest niezwykle ważny w mieście. Ile miasto przeznaczyło na walkę z koronawirusem i jakie największe kroki podjęło w tej sprawie?
Podobnie jak wszystkie miasta, również Świętochłowice tracą na pandemii koronawirusa. Przewrotnie mogę powiedzieć, że tracimy najmniej, ponieważ wiele decyzji np. o rezygnacji z kilku projektów, których nie byliśmy w stanie sfinansować, czy zmniejszenie kosztów funkcjonowania administracji, podjęliśmy rok wcześniej w ramach naprawy finansów publicznych. Z tymi działaniami już się pogodziliśmy.

Paradoksalnie straciliśmy jednak najwięcej, bowiem więcej cięć wprowadzić już nie możemy, a do tego z powodu spadku dochodów z podatku CIT wpływy do budżetu miasta będą mniejsze o 3 mln złotych. I to w momencie, gdy mieszkańcy oczekiwali, by w końcu w tej kadencji zaczęło się dziać więcej. Dla nas to bolesna strata, jednak staramy się pomagać naszym mieszkańcom i przedsiębiorcom, jak tylko możemy. Do tej pory miasto wydało setki tysięcy zł na materiały i środki higieniczne. Do ogólnych kosztów należy doliczyć inne działania, jak pomniejszenie wpływów z czynszów od właścicieli gastronomii itp. Ponadto Powiatowy Urząd Pracy dofinansował świętochłowickie przedsiębiorstwa kwotą blisko 15 mln zł. Szpitalne oddziały, niemal w połowie, zostały przekształcone w covidowe. Przystosowanie ich to kolejne koszty. Rachunek zrobimy na zakończenie roku.
Wszystkie działania pokazują, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by w miarę łagodnie przejść okres pandemii.

Jakie są największe wyzwania stojące przed miastem w najbliższych latach?
Często posługuję się określeniem “the sky is the limit”. Ambicji, wyzwań, pomysłów mi nie brakuje. I cieszę się, że ludzie, którzy ze mną pracują, podzielają podobne podejście. Jednak nie jestem czarodziejem i racjonalnie podchodzę do planów. Nie można budować przyszłości miasta na bazie skarbonek - jak Muzeum, Dwie Wieże - które rokrocznie już generują wielkie koszty. Z pomocą przychodzi Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych i 28 mln zł! Chcemy igrzysk i chleba? Zacznijmy najpierw od zapewnienia chleba. Dlatego najpierw trzeba miastu zapewnić przychody - z udostępnienia terenów inwestycyjnych i pozyskania nowych inwestorów, którzy stworzą setki nowych miejsc pracy. Priorytetem na dziś jest budowa zjazdu na Uroczysko z DTŚ, na które uzyskaliśmy dofinansowanie.

Ale kolejne lata będą stały również pod znakiem wielu inwestycji, które miastu należą się od dawna - remont ulicy Łagiewnickiej, Katowickiej, czy Bytomskiej, rozbudowa OSiR Skałka (m.in. hala sportowa i nowe boisko ze sztuczną nawierzchnią).
W przyszłym roku czeka nas również organizacja szeregu wydarzeń związanych z 100. rocznicą III Powstania Śląskiego, obchody 70-lecia klubu żużlowego Śląsk Świętochłowice. Atrakcji w mieście na pewno nie zabraknie. A proszę pamiętać, że za mną dopiero dwa - cholernie trudne - lata kadencji.

Jak ocenia Pan współpracę z Radą Miasta? Opozycja mówi, że tej współpracy często brakuje, rzeczywiście brakuje tego rzetelnego dialogu z drugą stroną czy problem tkwi gdzie indziej?
Zawsze deklarowałem i nadal to podtrzymuję, że jestem otwarty na współpracę z każdym, kto stawia sobie za cel dobro Świętochłowic. Jestem niezależnym, bezpartyjnym prezydentem przyjaznego miasta z niezwykłym potencjałem. Oczywiście, samorząd od zawsze był areną różnych sporów. Ważne jednak, by były to spory merytoryczne. Rozmawiajmy, konfrontujemy swoje pomysły, ale rzeczowo, a nie dla poklasku.

Proszę pamiętać, że zaczynałem kadencję z trójką moich radnych ze Stowarzyszenia Przyjazne Świętochłowice. Do nich dołączył szybko obecny Przewodniczący Rady Miejskiej Zbigniew Nowak, z którym znam się od lat organizując wiele akcji charytatywnych. Wraz z nim dołączyli kolejni, którzy nie godzili się na zarządzanie miasta przez osoby spoza Świętochłowic, nie traktujące potrzeb miasta i mieszkańców priorytetowo. Dziś mamy delikatną większość, choć jestem przekonany, że kolejne lata powiększą grono zwolenników mojego sposobu zarządzania. Nie będę przekonywał słowami, lecz czynami.

2 lata temu rola prezydenta miasta była dla Pana nowością. Patrząc z perspektywy tych dwóch lat, był Pan gotowy do objęcia tego stanowisko? Jak jest teraz?
Zapytam przewrotnie - czy każdy rodzic jest przygotowany do pełnienia swojej roli po narodzinach dziecka? Nawet jeśli przejdą wszystkie szkoły życia, jest zawsze coś, co ich zaskakuje. W przypadku polityki nie ma czegoś takiego, jak „szkoła prezydentów miast”. Każdy nowy włodarz, nawet jeśli znał realia funkcjonowania miasta z perspektywy radnego, napotyka z pierwszym dniem zaprzysiężenia na wiele przeciwności i atutów, trupów z szafy i nowinek, fałszywych adwersarzy i zaangażowanych niedocenianych ludzi. Upadki niektórych miast pokazują, że można być samorządowcem, a w ogóle się do tego nie nadawać. Ubiegałem się o mandat społeczny prezydenta miasta, bo znałem problemy Świętochłowic - poza finansowymi, które były skrzętnie ukrywane - zarówno jako mieszkaniec miasta, jak i uczestnik rozmów, podczas których ludzie wskazywali z jakimi problemami musi zmierzyć się to miasto. W dobie dwuletniego kryzysu, jaki jest za nami, jestem przekonany, że byłem i jestem najlepszym wyborem dla Świętochłowic, dzięki czemu już wkrótce miasto stanie się konkurencyjnym miastem w metropolii do zamieszkania i relaksu, bo Świętochłowice zasługują na więcej!

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto