Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmawiamy z Nelą, małą reporterką, która tym razem wybrała się na Antarktydę

Piotr Ciastek
Piotr Ciastek
Nela na Antarktydzie. Nurkowanie tam to spore wyzwanie.
Nela na Antarktydzie. Nurkowanie tam to spore wyzwanie. archiwum rodzinne
Trzynastoletnia Nela jest dobrze znana dzieciom - wydaje książki, prowadzi program w telewizji, gdzie opisuje swoje liczne, egzotyczne podróże. Tym razem wybrała się na największą pustynię świata, czyli Antarktydę. Zapytaliśmy ją o wrażenia po tym niezwykłym wyjeździe. Opowiedziała nam też o swojej codzienności. Wiecie, że Nela uczy się także w lipcu, gdy inne dzieci mają już wakacje?

Tym razem wybrałaś się z ekipą na Antarktydę. Jak wyglądały przygotowania do tej wyprawy i jak długo trwały?

Przygotowania do wyjazdu na Antarktydę trwały aż rok, nigdy tak długo nie przygotowywałam się do żadnej innej podróży. Byłam tam w lutym, w Polsce to oczywiście zima, ale na Antarktydzie jest lato, więc czas kiedy wylęgają się na przykład pingwiny i można je z daleka obserwować. Planowałam też nurkowanie w wodach Oceanu Południowego, a temperatura wody wynosi tam około -1° C, dlatego trzeba opanować pływanie w suchym skafandrze. To może wygląda na proste zadanie, ale naprawdę jest bardzo trudne, trzeba utrzymywać równowagę i uważać na każdy ruch, bo inaczej ciśnienie może wyrzucić nurka szybko do góry. Musiałam dużo ćwiczyć w specjalnym basenie przed wyjazdem. Na miejscu, na Antarktydzie musiałam jeszcze przejść dodatkowy test z nurkowania przy brzegu żeby sprawdzić czy poradzę sobie na otwartych wodach.

Dlaczego akurat Antarktyda? Pozornie to miejsce odludne, pustynia lodowa, ale jak sądzę było co odkrywać.

Tak! Antarktyda to jedno z najlepszych miejsc jakie w życiu widziałam. Te ośnieżone góry łączące się z wodą – to po prostu nie do opisania. Poza tym bardzo chciałam zobaczyć na własne oczy lamparty morskie, to bardzo niebezpieczne zwierzęta, ale niesamowicie ciekawe. Samice mogą osiągać nawet 3,5 metra długości i ważyć nawet pół tony. Nurkowie muszą na nie bardzo uważać, bo są ciekawskie i badają różne rzeczy zębami… Było tam też dużo pingwinów i widziałam również foki.

Czy podczas wyprawy wydarzyło się coś zaskakującego? Tak właśnie wyobrażałaś sobie ten kontynent?

Muszę przyznać, że Antarktyda jest cała bardzo niezwykła i jest objęta szczególną ochroną. Wychodząc na ląd trzeba być „sterylnym”, czyli schodząc ze statku trzeba było nałożyć specjalne buty i przejść dezynfekcję płynem, który jest zupełnie bezpieczny dla zwierząt i ludzi. Na lądzie obowiązuje całkowity zakaz zostawiania jakichkolwiek rzeczy i oczywiście śmieci, nawet najmniejszych papierków, okruszków czy drobin. Trzeba tego bardzo przestrzegać, aby nie zmienić ekosystemu tego kontynentu. Nigdzie indziej na świecie tego nie ma, dlatego uważam to za ciekawe.

Mieszkańcy Antarktydy żyją nie tylko na powierzchni, ale i pod wodą. Jakie ciekawe zwierzęta tam spotkałaś?

Udało mi się spotkać lamparta morskiego, więc bardzo się z tego cieszę. Widziałam też niesamowite kolonie pingwinów, te ptaki nieloty tworzą takie jakby autostrady, czyli ścieżki między gniazdami a oceanem. To wyglądało naprawdę super! Widziałam kilka gatunków pingwinów, opisałam je i nawet narysowałam w swojej książce. Wyjaśniłam nawet dlaczego pingwiny tak śmiesznie chodzą, bujając się na boki.

Ten kontynent to jedno z najbardziej nieprzyjaznych środowisk na Ziemi. Jak znosiłaś niedogodności podróży?

Przyznam, że podróż na Antarktydę była długa. Musiałam lecieć trzema samolotami zanim dotarłam do Ushuaia, czyli najbardziej wysuniętego na południe miasta. Stamtąd płynęłam statkiem bezpośrednio do wybrzeży Antarktydy, musieliśmy pokonać niebezpieczną Cieśninę Dreake`a – nazwaną imieniem korsarza, który kiedyś żył i przypadkiem odkrył tę drogę morską. Ogólnie cieśnina Dreake`a to trudne do przepłynięcia miejsce, fale tam sięgają do 10 metrów, gdy płynęłam okno mojej kajuty było zanurzone pod wodą, więc nie widziałam tych fal rozbijających się o pokład, ale czułam! Dwa dni przeprawialiśmy się przez cieśninę, a moje wspomnienia opisałam w książce.

Wielu Twoich fanów, ale też i ich rodziców zastanawia się, jak godzisz obowiązki szkolne i domowe z wyprawami?

Wiele osób jest tego ciekawych. Ja normalnie chodzę do szkoły, tylko uczę się w trochę innym systemie, to znaczy mam trzy semestry i dzięki temu więcej wolnego w ciągu roku. Jednak często jest tak, że jeszcze w lipcu muszę chodzić do szkoły, gdy dzieci w Polsce już mają wakacje. Zdarza się jednak, że na jakiejś wyprawie zostaję trochę dłużej i omijam kilka dni szkoły, wtedy muszę wszystko nadrobić, ale wtedy biorę książki w podróż.

Co byś poradziła młodym ludziom, którzy chcieliby, podobnie jak Ty, podróżować w tak egzotyczne miejsca?

Podróżowanie jest niesamowite, można poznać nowe miejsca, nowych ludzi i ich kulturę, ale nie tylko te egzotyczne miejsca są super. Naprawdę warto sprawdzić swoją okolicę bliższą lub dalszą i zobaczyć co ciekawego można odkryć. Niedawno byłam w Ujściu Warty, bo chciałam obserwować bobry w ich naturalnym środowisku. Było naprawdę pięknie i bardzo chcę tam wrócić. Uwielbiam też chodzić po lesie, obserwować przyrodę, patrzeć na mech, podglądać zwierzęta – to robi ogromne wrażenie. Z resztą cały świat jest piękny.

Zwiedzasz świat odkąd byłaś małym dzieckiem. Zapewne wracasz do niektórych miejsc po pewnym czasie. Czy obserwujesz na tej podstawie negatywne zmiany w związku z działalnością człowieka na naszej planecie?

Bardzo przykro mi to mówić, ale niestety tak. Widać to szczególnie na plażach w Azji południowej, które kiedyś były czyste, a teraz można tam znaleźć mnóstwo śmieci, butelek plastikowych, itd. Uważam, że świat jest piękny, możemy go zwiedzać, ale naszym obowiązkiem jest dbanie o planetę. Czytałam, że gdzieś na oceanie powstała cała wyspa tylko ze śmieci, która jest większa od Polski. Jeżeli dalej nic nie zrobimy, ta sytuacja będzie się ciągle pogarszać. Uważam, że każdy powinien zacząć od siebie – oszczędzać wodę, używać mniej plastiku, nosić ze sobą do sklepu własne reklamówki. To może niewiele, ale gdy wszyscy zaczniemy tak robić to nagle okaże się, że produkujemy mniej śmieci.

Dokąd wybierasz się w najbliższym czasie?

Jeszcze nie mam dokładnych planów, ale coraz częściej myślę o Australii, to jest ostatni kontynent, którego jeszcze nie odwiedziłam. Żyje tam mnóstwo gatunków węży, największe na świecie krokodyle i pająki. Chciałabym zobaczyć je wszystkie na własne oczy! Poza tym, wybrzeże Australii to świetne miejsce do badań dna morskiego, a ja chciałabym zostać biologiem morskim tak jak Jacques-Yves Cousteau. Z resztą to między innymi jemu zadedykowałam moją ostatnią książkę „Nela i kierunek Antarktyda”. Niewiele osób o tym nie wie, ale to właśnie on rozpoczął kampanię w celu ochrony Antarktydy przed niekontrolowanym wydobyciem złóż. Chciałabym tak jak on zmieniać świat, dlatego pracuję teraz nad własną fundacją „The Adventure starts Here Foundation”. Fundacja będzie tworzyć bazy badawcze na całym świecie, gdzie będą zapraszani naukowcy oraz dzieci. Pierwsza baza badawcza ma powstać w dżungli na Kostaryce.

Rozmawiał Piotr Ciastek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto