18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Spotkania pokoleń": Tym razem swoją historię opowiedział nam Stefan Maciążek

Nicole Klaputek, Magdalena Lisowska, Paulina Wosiek
Zapraszamy na kolejną część wspomnień jakie zostały zebrane przez młodzież gimnazjalną w ramach projektu „Spotkania pokoleń”. Tym razem przeniesiemy się w trudne czasy II wojny światowej. O tym jak się wówczas żyło i na jakie dylematy napotykali ówcześni świętochłowiczanie opowie nam Pan Stefan Maciążek w asyście swojej żony, Krystyny.

Pan Stefan Maciążek mieszkał przy ulicy Pocztowej. Jego ojciec był górnikiem na kopalni „Deutschland”, której nazwę najpierw spolszczono na „Niemcy, a później zmieniono na „Polska”. Rodzina Pana Maciążka określała się jako śląska o nastawieniu propolskim. Część rodziny należała do organizacji patriotycznych, kilka osób brało udział w powstaniach. Stąd we wrześniu 1939 r. z niepokojem nasłuchiwano informacji o zbliżającej się wojnie. Mimo, iż Pan Maciążek był wówczas dzieckiem, to dramaturgia rozgrywających się wydarzeń spowodowała, że te trwale utkwiły mu w pamięci.

„Jeszcze wojska niemieckie nie weszły tutaj, ale już od kilkunastu dni wcześniej rosło napięcie. Spodziewano się, że coś się może wydarzyć. To jest tak jak dzisiaj, gdy media wywołują strach u ludzi, przy czym wówczas było realne zagrożenie wojną. Nawet na naszym podwórku uczyli rekrutów obsługiwania się karabinu. Nie była to regularna armia i widać było, że szkolenie tych chłopców odbywa się od podstaw. Z 1 września pamiętam, że nisko nad domami przeleciał samolot. Nie wiem, czy polski, czy niemiecki? Wyglądał na sportowy, może zwiadowczy? A później nagle byli Niemcy. Bez żadnych huków, czy wystrzałów.

Parę dni później do naszego mieszkania przyszedł wojskowy i cywil. Tylko cywil wszedł do środka i zabrał naszego wujka, który należał do organizacji „Młoda Polska”. Nie wiedzieliśmy co się z nim dzieje. To tylko spotęgowało strach.”

Jak się później okazało wujek Pana Maciążka trafił do obozu, a stamtąd jako Ślązaka wzięto go do Luftwaffe. Gdy przyjechał do domu na przepustkę nastała niemała konsternacja. To nie jedyny przykład przewrotności losu jaki spotykał tutejszą ludność:

„Po wkroczeniu Wehrmachtu wydano nakaz, aby każda rodzina wywiesiła flagę ze swastyką. Takie posiadali ci, którzy sympatyzowali z Niemcami i czekali na ich wejście, ale nie my, sympatyzujący z Polską. Na dodatek nasze położenie sprawiało, że mogliśmy być obserwowani. Matka, nie chcąc dawać nowej władzy pretekstu do kolejnych odwiedzin przeszyła flagę polską na hitlerowską.”

Szczęśliwie kolejne represje nie spotkały już rodziny Maciążek. Ojciec naszego rozmówcy, aby uniknąć powołania do wojska wstąpił do ochotniczej straży pożarnej. Jedyną niedogodnością czasów wojny okazały się kartki żywnościowe, które przydzielano według klasy Volkslisty. Kolejnych negatywnych wrażeń dostarczyło wejście Armii Czerwonej, które rodzina Pana Maciążka przeczekała w piwnicy. Przejście frontu nie oznaczało jednak spokoju, bowiem uwolnieni więźniowie ukraińscy podpalili dom towarowy braci Drozd.

„Ojciec dojrzał kolegę ze straży pożarnej, który biegł naszą ulicą i trąbił w róg. Gdy zapytał dlaczego trąbi kolega powiedział mu, że jest pożar i ma pomóc w gaszeniu. Z racji tego, że samochód gaśniczy i wszyscy strażacy wyjechali przed nadejściem frontu, ochotnikom pozostała tylko konna sikawka, która sami musieli pchać. Gdy tam dotarli pojawił się problem z wodą.

Na przeciwko kościoła św. Piotra i Pawła znajdował się wówczas staw, w którym gromadzono wodę właśnie na wypadek pożaru. Problem polegał na tym, że woda stała już tam kilka miesięcy, a mieszkańcy, gdy przechodził front nie mieli wody i łamali zakaz wybierając ją ze stawu. Na szczęście wystarczyło jej i można powiedzieć, że ta woda oraz dwóch strażaków uratowała Świętochłowice.”

Podczas rozmowy Pan Stefan Maciążek i jego zona Krystyna wielokrotnie zwracali nam uwagę, co znaczy strach oraz do czego są zdolni ludzie pod jego wpływem.
„Wojna... wojna to najgorsze co może być” – nie sposób zaprzeczyć tym słowom.

Wspominali: Stefan i Krystyna Maciążek.
Wspomnienia zbierały: Nicole Klaputek, Magdalena Lisowska, Paulina Wosiek.

Zapraszamy do obejrzenia filmu dokumentującego rozmowy z mieszkanką Chropaczowa i zapoznania się z całością jej wspomnień. Można go znaleźć w serwisie YouTube na kanale GeniusLociSilesiaTV lub na stronie www.geniusloci.com.pl.

Projekt „Spotkania pokoleń” został zrealizowany przez Stowarzyszenie „Genius Loci” dzięki wsparciu z programu Bank Ambitnej Młodzieży oraz współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną w Świętochłowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Spotkania pokoleń": Tym razem swoją historię opowiedział nam Stefan Maciążek - Świętochłowice Nasze Miasto

Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto