Jak tłumaczył później policjantom, bardzo mu ono było potrzebne, gdyż zamierzał samochodem odwiedzać swojego syna zamieszkałego w Warszawie. Postanowił więc prawo jazdy kupić. Wiedział, że będzie ono fałszywe. Na jednym z portali odnalazł stronę internetową z taką ofertą. Nawiązał kontakt „ze sprzedającym” i przesłał kserokopie „wymaganych dokumentów”. Ustalili cenę za „wyrobienie fałszywki” - 3.000 zł.
Po pewnym czasie dostał przesyłkę z nowym prawkiem, ale okazało się, że zbyt wyraźnie widać, że jest fałszywe. Postanowił więc... złożyć reklamację!
tu spotkała go niemiła niespodzianka. Sprzedający zażądał „kosztów manipulacyjnych za fatygę” w wysokości - bagatela - prawie 2.000 zł. Nie spodobało się to kupującemu. Powstał więc spór. Szybko rozwiązał go sprzedający - stanowczym mailem postraszył kupującego, że ma ksero jego dowodu osobistego (z adresem!!!) oraz wzór podpisu, i może z tego zrobić „odpowiedni użytek” lub po swoją należność „przyjechać osobiście”, co mogłoby źle skończyć się dla kupującego.
Taki obrót sprawy nie był przewidywany przez kupującego i faktycznie go wystraszył. Aby mieć spokój ze sprzedającym, wpłacił wspomniane 2.000 zł. Ale postanowił o całym zdarzeniu i transakcji powiadomić organy ścigany. Świętochłowickim policjantom oświadczył, że ma świadomość, iż popełnił przestępstwo i jest gotów ponieść za to konsekwencje. Lecz strach przed „zbędnym” kontaktem ze sprzedającym był większy, a i może ewentualne konsekwencje jego złości też swoje zrobiły.
Obecnie trwają czynności zmierzające do ustalenia prawdziwych danych sprzedającego i pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Sprawa kupującego - to odrębne działanie.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?