Adrian Watała ze Świętochłowic jest jednym z pracowników Chorzowskiego Przedsiębiorstwa Robót Górniczych, którzy ucierpieli w wyniku zatrucia tlenkiem węgla w Głównej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej w Zabrzu.
- Przyszliśmy do pracy na ranną zmianę. Od razu zaniepokoił nas fakt, że nie ma tam kolegów z nocki. Nasz sztygar i dwie osoby poszły ich szukać. Po chwili powiadomił nas, żebyśmy wzięli nosze i weszli do tunelu. Długo się nie zastanawialiśmy. W środku była wielka mgła, trudno się oddychało. Zupełnie, jakby nie działała wentylacja. Trzy osoby z nocnej zmiany myły ocios myjką spalinową. Wyglądali na nieprzytomnych. Wzięliśmy jednego z mężczyzn pod ręce i zaczęliśmy wychodzić. Na początku nie mieliśmy żadnych objawów, ale już w połowie drogi powrotnej każdego z nas dopadły silne zawroty głowy i bóle. Udało nam się jednak wyjść o własnych siłach. Potem trafiłem do szpitala. Teraz czuję się już lepiej - mówi Watała.
W sumie 13 osób zatruło się tlenkiem węgla. Cztery osoby w najcięższym stanie przebywają w szpitalu w Sosnowcu, gdzie poddawane są leczeniu w komorach hiperbarycznych, Ich stan jest już stabilny.
Pozostali poszkodowani znajdują się w szpitalach w Bielszowicach, Bytomiu, Gliwicach oraz Zabrzu - na 3-go Maja i w Biskupicach. Są w lepszej kondycji, niż ich koledzy.
Pierwsi poszkodowani trafili do Biskupic, stamtąd 3 z nich przewieziono do Sosnowca. Czwarty pozostaje na oddziale wewnętrznym. Jest poddawany terapii tlenowej. Jego stan jest dobry, konieczna będzie kilkudniowa hospitalizacja.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?