Czy fotel prezydenta Świętochłowic jest wygodny ?

Pierwsze drzwi, drugie, trzecie, kolejne i już jestem - gabinet prezydenta miasta jest mój! Przynajmniej na kwadrans. Siadam w skórzanym fotelu i wyobrażam sobie, że chwytam za ster rybackiego kutra, płynę i... wracam na ziemię. To nie moje miejsce. Za kilka dni siądzie tam nowy "szef". Próbowałem sprawdzić, czy będzie mu wygodnie.

Przestronne wnętrze gabinetu od razu mi się spodobało. Nie widzę nawet problemu jeżeli nowy prezydent w przerwie będzie chciał pograć w golfa. Gorzej jeżeli zapragnie pooglądać telewizję, bo mały, srebrny odbiornik okazale nie wygląda, a od miejsca, na którym siedzi prezydent jest dosyć oddalony. Dementuję natomiast plotki odnośnie samego fotela: mimo, że od stycznia nikt na nim mnie siedział, nie jest zakurzony. Jest dosyć wygodny i niezniszczony. Gabinet jest jasny i czysty. Niedawno zakończyło się w nim malowanie. Ma pięć dużych okien. Ciemnozielony kolor zasłon na kolana mnie nie powalił.

Niesamowite wrażenie robi natomiast biurko. Rzuca się w oczy już od wejścia. Duże, drewniane, budzi respekt i przypomina o powadze i prestiżu miejsca. W budynku urzędu znajduje się podobno od ponad osiemdziesięciu lat. Meble są dosyć stylowe, ale bez przesadnego - jak zresztą całe pomieszczenie - przepychu. Największą wadą gabinetu jest podłoga. Porysowany stary parkiet, cyklinowany nie był od dawna. Atutem nie są też z pewnością "gołe" ściany. Kiedyś wisiał tam linoryt z hutą Florian. Ciekawe czy nowy prezydent znów po niego sięgnie?

Trzeba jednak pamiętać, że wygląd kutra to rzecz trzeciorzędna. Najważniejsze, żeby ryby dobrze łowił.