Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Vloger Tomasz Kopyra: Wychowałem kilku zawodowych piwowarów [rozmowa NaM]

Lucyna Jadowska
- Piwa koncernowe nie różnią się w ogóle smakiem, tylko wizerunkiem - przyznaje vloger piwny Tomasz Kopyra.

Tomasz Kopyra mieszka w Obornikach Śląskich. To bloger, piwowar i maniak piwa. Prowadzi kanał na YouTubie, na którym testuje piwa, opowiada tam też o rodzajach tego trunku. W rozmowie z nami Tomasz Kopyra komentuje sytuację na polskim rynku piwnym, mówi o mitach na temat złocistego napoju i prowadzeniu wideobloga. Zobaczcie blog Tomasza Kopyry blog.kopyra.com

Polska to kraj piwem płynący?
Bez wątpienia, liczby mówią wszystko. Jesteśmy obecnie na czwartym miejscu, jeżeli chodzi o spożycie piwa na świecie na jedną osobę w ciągu roku. Na pierwszym miejscu są Czesi, którzy piją około 140 litrów na głowę rocznie. Przy czym są to statystki, więc trzeba brać pod uwagę, że wielu turystów przyjeżdża do naszych sąsiadów i podbija im ten wynik. Na drugim miejscu są, właściwie ex aequo, Niemcy i Austriacy, którzy piją około 104 litry na głowę. No i na trzecim oraz czwartym – te miejsca też często się wymieniają – są Polacy i Estończycy - około 100 litrów na głowę rocznie. Jeżeli chodzi natomiast o produkcję piwa, to Polska jest na dziewiątym miejscu na świecie.

Z czego wynika ta potęga piwna?
Jest tak, bo w Polsce po piwo sięga każdy. Piją młodzi, starzy, kobiety czy mężczyźni. Jedyny problem polega na tym, że jeszcze kilka lat temu w zasadzie nie mieliśmy żadnej kultury piwnej. Dojście do tych 100 litrów na głowę zajęło nam 25 lat. W 1989 roku spożycie piwa na głowę wynosiło około 30 litrów. Wzrost był gwałtowny i w głównej mierze polegał na zamianie alkoholu w postaci wódki na piwo. Trzeba też zaznaczyć, że ten wzrost spożycia piwa odbywał się za sprawą międzynarodowych koncernów, które zainwestowały bardzo duże pieniądze w nasze browary. Te największe, przejęte przez wielkie grupy piwowarskie, są dzisiaj jednymi z najnowocześniejszych w Europie. Ale niestety trzeba też powiedzieć, że to zaowocowało tym, że wielkie grupy piwowarskie przetoczyły się niczym walec po polskim krajobrazie piwnym, mniejsze browary nie wytrzymywały konkurencji cenowej i z roku na rok ich liczba spadała.

I mamy zalew piw koncernowych, które w większości nie różnią się w smaku.
Wynika to z tego, że wszyscy chcą obniżać cenę piwa, a można to zrobić tylko wtedy, kiedy będzie się go produkowało dużo. A jeśli chcemy dużo produkować, to trzeba zrobić takie piwo, które będzie smakowało wszystkim. Znany krytyk piwny Michael Jackson z Wielkiej Brytanii powiedział kiedyś, że piwowar, który usiłuje uwarzyć piwo smakujące wszystkim, jest z gruntu skazany na porażkę, bo nie da się czegoś takiego zrobić. Koncerny postanowiły obejść ten problem z drugiej strony i uwarzyć takie piwo, które nie będzie nikomu nie smakowało. Dążą do smaku, który nie będzie wyrazisty, ani za słodki, ani za kwaśny, ani jakikolwiek. Czymś, co piją wszyscy, jest woda. No i niestety smak piwa koncernowego, z różnymi efektami, dąży do smaku wody.

Czyli pijemy to samo, inne jest tylko opakowanie?
Tak. Piwa koncernowe nie różnią się w ogóle smakiem, tylko wizerunkiem. Projektuje się marki i inaczej się reklamuje czy opakowuje tę skierowaną do młodych ludzi, którzy chodzą na dyskoteki, a inaczej dla ludzi, którzy po pracy piją piwo przed telewizorem. Swoją markę mają też ci, którzy oglądają sport.

Na filmach, wrzucanych na Pana kanał, widać, że czasami z trudem przychodzi Panu testowanie tego koncernowego piwa.
Tak. Czasami jest bardzo trudno podczas testu, nawet osobie doświadczonej, która zajmuje się oceną piwa, znaleźć cechę charakterystyczną danego trunku, bo on po prostu go nie ma, nic go nie wyróżnia. Brak tych cech szczególnych sprawia, że każda wada spowodowana błędami w procesie produkcji, fermentacji czy transportu, jak przegrzanie czy zbyt długi czas oczekiwania na sprzedaż w sklepie, sprawia, że taka wada wychodzi od razu na jaw i nie można jej zamaskować. Jeśli na przykład fermentacja piwa będzie źle poprowadzona, to pojawią się w nim nuty takiego nieprzyjemnego, trochę bimbrowego alkoholu. Tutaj ma swoje źródło mit, który mówi, że koncerny nie warzą już piwa jak kiedyś, tylko dolewają spirytusu. Co jest oczywiście kompletną bzdurą.

Na szczęście ostatnio coraz bardziej popularne są browary rzemieślnicze, które warzą piwo lepszej jakości.
Rynek nie znosi próżni. Dlatego, kiedy ludzie nie mieli możliwości kupienia żadnego sensownego piwa, narodził się silny ruch piwowarstwa domowego. Od początku XXI wieku naprawdę bardzo wielu ludzi w Polsce zainteresowało się warzeniem piwa w domu. Szacuje się, że jest to kilkadziesiąt tysięcy osób. Okazało się, że jesteśmy w stanie mieć dostęp do najlepszych surowców na świecie. Ludzie zaczęli się w tym swoim hobby doskonalić i zastanawiać, czy nie zająć się tym zawodowo. I tak powstały pierwsze browary rzemieślnicze w Polsce, które świetnie się rozwijają. Paradoksalnie, jest to ułatwione, bo rynek został tak zdewastowany przez koncerny. Wystarczy uwarzyć naprawdę dobre, ciekawe piwo i ono już tak drastycznie różni się od tego, co ludzie znają ze sklepów, że wywołuje po prostu szok.

Pije Pan dużo piwa?
Czasami mam wrażenie, że piję mniej niż w czasach młodości, co oczywiście związane jest z ustabilizowaniem się mojego życia. Wiadomo, że inaczej wygląda konsumpcja alkoholu na studiach, a inaczej kiedy ma się trójkę dzieci. Wydaje mi się, że ilościowo kiedyś piłem więcej, ale teraz piję bardzo dużo rożnych piw, bo zwykle nie pijam tego samego więcej niż raz. Jeśli już, to piję piwa mojego autorstwa.

Czyli piwo jeszcze Panu nie zbrzydło.
Teoretycznie jest to możliwe, ale w moim przypadku myślę, że nieprędko to nastąpi. Kiedy przeciętny człowiek myśli o piwie, to widzi szklankę złotego napoju z białą pianką. Natomiast samych kolorów piwa jest całe spektrum, od mleczno-białych, poprzez złote, bursztynowe, miedziane, czerwone, brązowe, aż do nieprzeniknionej czerni. Mnóstwo jest też smaków piwa, są nie tylko gorzkie czy słodkie, ale i kwaśne, na przykład bardzo trudne w początkowym odbiorze piwa belgijskie. Przeciętny konsument prawdopodobnie nigdy w życiu z takimi piwami się nie spotkał, a gdyby ich spróbował, to pewnie pomyślałby, że jest to piwo zepsute. Są też piwa bardzo mocno palone, czekoladowe. Mamy wreszcie mnóstwo dodatków. W Polsce powstają już piwa z kawą, herbatą, ziołami czy warzywami. Kreatywność piwowarów jest niesamowita.

A jakie w Polsce istnieją mity na temat piwa?
Jednym z najbardziej błędnych przekonań jest to, że piwo powstaje z chmielu, bo generalnie do jego produkcji potrzebny jest słód, najczęściej jęczmienny. Dlatego, że słód wnosi cukier do brzeczki (półproduktu powstającego przy produkcji piwa - red.), który drożdże są w stanie przerobić na alkohol. Chmiel jest jedynie przyprawą, która nadaje goryczkowy smak i specyficzny aromat. Ze względu na niską jakość piw koncernowych, jest bardzo wiele mitów mówiących, że piwo powstaje z koncentratu zmieszanego ze spirytusem, zabarwionego jakąś bydlęcą żółcią z Chin. To oczywiście bzdury. Aczkolwiek są pewne praktyki mające na celu obniżenie kosztów, zamienia się wtedy słód na jakiś surowiec niesłodowany, który pogarsza smak.

A jak wyglądała Pana przygoda z blogowaniem na temat piwa?
W 2004 roku zająłem się warzeniem piwa w domu. Żeby poszerzyć swój warsztat piwowara, musiałem też smakować różnych piw, by wiedzieć, jak uwarzyć je w domu. W 2010 roku założyłem blog, wtedy jeszcze pisałem recenzje i nie ukrywam, że z czasem częstotliwość wrzucania tam wpisów spadała. Przełomem był sierpień 2012 roku, kiedy nie wrzuciłem żadnej notki. Pomyślałem wtedy, że albo zamykam, albo zmieniam koncepcję bloga. Wtedy już nieźle w Polsce rozwijał się YouTube.com i postanowiłem nagrywać recenzje piw, zamiast je opisywać. Poszło to całkiem sprawnie. Ograniczyłem do minimum montaż, co sprawiło, że wypracowałem przez te dwa, trzy lata taki styl luźnej pogawędki w pubie przy piwie.

I to było właśnie to.
Tak. Okazało się, że przerzucenie się na filmy było strzałem w dziesiątkę. Mogę w nich przekazać wiele rzeczy, o których nie było mowy w blogu złożonym tylko z wpisów. Kiedy ja to piwo nalewam przed kamerą, internauci widzą, jak się pieni, czy piany jej dużo, jaką ma konsystencję, to są zupełnie inne wrażenia. W ciągu kilkunastu sekund nalewania piwa jestem w stanie oddać o wiele więcej, niż mogę opisać na całej stronie recenzji. Poza tym część filmów, które okazały się nośne, ma duży potencjał "viralowy", jest udostępniana przez użytkowników. Nie ukrywam, że zdecydowanie lepiej czuję się w konwencji wideo, być może wynika to z mojego lenistwa. Dla porównania, notek na blogu, który prowadziłem przez dwa lata, było ok. 200. Natomiast filmów o piwie w porównywalnym czasie opublikowałem 1500. Widząc zainteresowanie moimi filmami, zdecydowałem, że zajmę się tym na pełen etat i rzuciłem pracę.

Czyli można się utrzymać z blogowania o piwie.
Tak, aczkolwiek trudno powiedzieć, że jest to stricte blogowanie. To kilka różnych aktywności, związanych z piwem, takich jak: warzenie piwa według moich receptur w browarze Widawa w Chrząstawie Małej, panele degustacyjne dla firm lub uczestników piwnych festiwali, wystąpienia na różnego rodzaju imprezach, relacje z imprez, ale także doradztwo czy projektowanie koszulek z piwnymi motywami. Te różne aktywności pozwalają wygenerować takie przychody, że mogę poświecić się piwu w 100 proc.

Kanał na YouTubie ma już 62 tys. subskrybentów. Ma Pan już swoich fanów i tzw. hejterów?
Tak. Są jedni i drudzy. Z jednej strony ludzie podchodzą do mnie na ulicy, proszą o zdjęcia. Z drugiej - moja osoba rodzi tez zawiść, szczególnie w środowisku, z którego się wywodzę. U ludzi, którzy widzą, że zaczynałem się interesować piwem wtedy co oni, a jestem w zupełnie innym miejscu, rodzi się frustracja. Ale od razu zaznaczę, że staram się nie przejmować zbytnio opiniami hejterów.

A jakie to są opinie? Ludzie zarzucają, że nie zna się Pan na piwie?
Różne rzeczy, na przykład brak obiektywizmu, wywyższanie się, zadufanie w sobie, ale też błędy językowe, mlaskanie czy zbyt głośne przełykanie - naprawdę. Z drugiej jednak strony są osoby, które wysyłają mi maile lub podczas piwnych festiwali podchodzą, żeby podziękować za to, że otworzyłem im oczy na to, że piwo jednak może mieć smak i zapach. Są ludzie, którzy uczyli się warzenia piwa w domu na moich filmach, a dziś warzą komercyjnie, a ich piwa można kupić w sklepie. Można więc powiedzieć, że wychowałem kilku zawodowych piwowarów. To jest niesamowita satysfakcja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto