Lipiny Świętochłowice: jakie jest źródło negatywnych skojarzeń z tą częścią miasta?

Już sama nazwa Lipiny często u wielu mieszkańców naszego miasta budzi niepokój. Postanowiliśmy poszukać źródła tych negatywnych emocji i zastanowić się, czym tak naprawdę w dzisiejszych czasach żyje ta część Świętochłowic.

- Kiedyś w tym miejscu ludzie żyli zupełnie zwyczajnie, dopiero w latach 70. nastąpiła akcja przydzielania mieszkań byłym więźniom. Od tego czasu sytuacja zmieniła się na gorsze - mówi Marian Piegza, polonista i autor wielu książek o Świętochłowicach.

Pan Marian zauważa jednak, że są miejsca, które jednoczą tutejszych mieszkańców. Podaje wyremontowany niedawno plac Słowiański oraz kościół św. Augustyna, który także jest sukcesywnie odrestaurowywany.

Mówiąc o tej dzielnicy nie możemy zapomnieć o Grupie Tradycji Śląskiej, która od wielu lat działa przy tutejszej parafii. Grupę tworzy kilkadziesiąt osób, które hołdują wszystkiemu co śląskie i Śląsk tworzące. Zespołem dowodzi Grzegorz Stachak.

- Trzeba pamiętać, że u nas żyją także normalni ludzie, którzy zachowują tradycje i robią to z szacunku dla naszego regionu - zaznacza pan Grzegorz.

Grupa Tradycji Śląskiej nie jest bierna. Członkowie spotykają się i działają prężnie i to, jak podkreśla pan Grzegorz, wyłącznie z potrzeby serca.

Spacerując ulicami Lipin napotykamy sklep spożywczy przy jednej z ulic. Od ekspedientki dowiadujemy się, że jej staż pracy wynosi już 10 lat. I jak opowiada, na Lipinach wcale nie jest tak źle. Ludzie, żyją zupełnie zwyczajnie.

- Ci, którzy chcą mieć pracę, to ją znajdują. Oczywiście, że zdarzają się tu patologie, ale to podobnie jak wszędzie - opowiada ekspedientka.

Również urzędnicy miejscy chwalą się, że podejmując kolejne inwestycje w mieście, nie zapominają o dzielnicy Lipiny.

- W tej części miasta przebudowaliśmy m.in. fragment ul. Chorzowskiej, wyremontowana została nawierzchnia na ul. Świdra oraz Imieli. Wykonaliśmy także generalny remont placu Słowiańskiego - mówi Bartosz Karcz, wiceprezydent Świętochłowic.

Urzędnicy zapowiadają kolejne remonty, mieszkańcy są jednak sceptyczni.

- W Lipinach ciągle kultywuje się tradycje i to podnosi morale ludzi, buduje ich własną tożsamość. Niestety, jednak jest ona skalana także tradycją minimalizmu, jaka wsiąknęła w tę dzielnicę - i to się tak szybko nie zmieni - prorokuje Marian Piegza.

Co mogłoby pomóc zmienić na dobre wizerunek dzielnicy? Marian Piegza wylicza przede wszystkim wymieszanie socjalne, poprawę infrastruktury, w tym wybudowanie nowych lokali mieszkalnych oraz większe egzekwowanie dyscypliny przez służby mundurowe. A jak wy sądzicie?