Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budynki socjalne w Zawierciu wzbudzają spore emocje

Patryk Drabek
Budynki socjalne w Zawierciu wzbudzają spore emocje. Na zdjęciu Zofia Pilis, która mieszka w jednym z nich.
Budynki socjalne w Zawierciu wzbudzają spore emocje. Na zdjęciu Zofia Pilis, która mieszka w jednym z nich. P. Drabek
Budynki socjalne w Zawierciu wzbudzają w ostatnim czasie spore emocje. Zatrzymano właściciela firmy, która je wybudowała, a w pomieszczeniach pojawiła się... pleśń.

Budynki socjalne w Zawierciu wzbudzają spore emocje

Ulica Nowa w Zawierciu-Kromołowie. Osiedle nowiutkich budynków socjalnych wygląda niczym domki letniskowe, w których można spędzić wakacje.

- Takim to dobrze - można pomyśleć. To sielanka. Z zewnątrz. Mieszkańcy narzekają, że wystarczy wejść do środka, by zobaczyć, że jednak nie złapali Pana Boga za nogi. Problemy z wilgocią. Pleśń na meblach i ścianach, a nawet na materacach, na których śpią dzieci.

- U mnie akurat tak źle nie było, bo wietrzyłam pomieszczenia - mówi Zofia Pilis (na zdjęciu). Mieszka tutaj od dwóch miesięcy. - Pojawiają się inne problemy, między innymi z uszczelkami. Te domy są, jak z papieru. Nie ma cudów - wzdycha Zofia Pilis.

Wilgoć pojawiła się w domu Ewy Adamskiej. Ma dwójkę dzieci chorujących na astmę. Sama też narzeka na zdrowie.
Na lokum czekała ponad 20 lat, a w jednym z budynków socjalnych w Zawierciu mieszka od czerwca tego roku. Na początek pleśń pojawiała się na ścianach i oknach, w szafkach, w szafach, na pościeli i ubraniach.

- Teraz jest wspaniale, ponieważ dostałam specjalny osuszacz. Było jednak tragicznie - wspomina. - Brud, smród i ubóstwo… Zawilgocone były meble, ubrania i pościel. Nie dostaliśmy żadnego zadośćuczynienia. Teraz mamy nadzieję na to, że problemy nie wrócą - podkreśla Ewa Adamska.

Spuchnięte drzwi, pleśń na ścianach. Mieszkańcy byli w szoku, gdy zobaczyli to, co dzieje się w nowych budynkach. Podkreślają, że to bzdura, że nie wietrzyli swoich mieszkań. Jak mogli nie otwierać okien, szczególnie latem?

Lokatorzy nie wietrzyli?
- Według naszych analiz, cała sytuacja spowodowana była niewystarczającą wentylacją mieszkań. Dodajmy również, że mamy tu do czynienia z mieszkaniami socjalnymi, które mają określony metraż, dlatego tak ważną rolę odgrywa tu odpowiednia cyrkulacja powietrza. Wskazane jest również wietrzenie pomieszczeń. Rzecz jasna nie może być tak, że zalecimy lokatorom jedynie częste otwieranie okien, dlatego wytypowaliśmy mieszkanie, w którym zwiększyliśmy wydolność wentylacji. To powinno przynieść określone rezultaty. Wówczas najszybciej, jak to będzie tylko możliwe powielimy te działania na całym osiedlu socjalnym - mówi Łukasz Czop, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Zawierciu.

Czy ktoś poniósł konsekwencje?
- Zakład Gospodarki Komunalnej, już po otrzymaniu pierwszych sygnałów od lokatorów, specjalistycznym sprzętem osuszał wytypowane mieszkania. Kolejnym z działań było włączenie w połowie września ogrzewania we wskazanych budynkach w celu lepszego ich osuszania. Oczywiście mieszkańcy nie zostaną w żaden sposób obciążeni kosztami tych działań - mówi Łukasz Czop.

Iłyszyn: Podjąłem ryzyko
Cała inwestycja pochłonęła 4,5 miliona złotych.

Wykonawcą była firma Budomix z Zawiercia. Jej właściciel Czesław Iłyszyn nie tak dawno został aresztowany, a następnie zwolniony za kaucją (10 tysięcy złotych).

Pewnego dnia trzech funkcjonariuszy weszło do jego biura, a już w samochodzie założono mu kajdanki.

Prokuratura zarzuca mu udział w tzw. zmowie przetargowej dotyczącej właśnie budynków socjalnych w Zawierciu. Najprościej mówiąc, zdaniem prokuratora przetarg ustawiono. Czesław Iłyszyn podkreśla jednak, że zgadza się na to, by pisać jego pełne nazwisko. Zapewnia, że jest niewinny.

- Nigdy nie wręczyłem nikomu łapówki, a w dzisiejszych czasach nie da się ustawić przetargu. Skąd znałem cenę? Z pierwszego przetargu, na którym komisja przetargowa ogłosiła ile urząd przeznacza na wykonanie zadania. W tym przetargu odrzucono nas za zbyt niską cenę - tłumaczy Czesław Iłyszyn. - Do drugiego przetargu również startowaliśmy. Komisja oficjalnie wyczytała ceny ofert firm uczestniczących w przetargu i stąd wiadomo było, że nasza cena była najniższa i że wygraliśmy. W okresie sprawdzania przez urząd ofert przetargowych dowiedzieliśmy się, że do naszej oferty nie ma żadnych zastrzeżeń, a pozostali oferenci nie odwołali się. Zdając sobie sprawę z tego, że termin wykonania zadania był zbyt krótki (chodziło o wybudowanie do listopada 12 budynków na 2 hektarach - dop. red.), podjęliśmy ryzyko i weszliśmy na budowę, by usunąć humus - wskazuje Iłyszyn. Czy zatem nie wykonano tego zbyt szybko i niedokładnie ? Właściciel firmy Budomix tłumaczy, że roboty wykonywane były zgodnie ze sztuką budowlaną, lecz pora roku (zima) nie była najlepsza. - W momencie protokolarnego oddania budynków inwestorowi, nie było wilgoci. Budynki były codziennie wietrzone - mówi Anna Biernacka, dyrektorka finansowa firmy Budomix, a Czesław Iłyszyn dodaje: - Wykonaliśmy to wszystko zgodnie z technologią. To nie jest nasza wina. Mieszkańcy powinni szanować te budynki. Pomimo wszystko, naprawialiśmy pojawiające się usterki, chociaż nie musieliśmy tego robić. Nigdy nie jest tak, że wszystko jest idealne. Zawsze są jakieś poprawki, usterki - zaznacza Czesław Iłyszyn.

Przedstawiciele firmy uważają, że cała sprawa ma podtekst polityczny, a Budomix został wplątany w walkę o władzę w mieście. - Nie jest tak, że wygrywaliśmy wszystkie przetargi. Wiele inwestycji zrealizowaliśmy poza miastem. Z prezydentem mam jedynie służbowe stosunki, bo jakie mógłbym mieć inne? Nigdy nie byłem u niego w domu - zaznacza Czesław Iłyszyn.

To mógł być błąd na etapie projektowania, ale pomieszczenia trzeba wietrzyć
Jan Rasiński, rzeczoznawca budowlany Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. ostatnio zajmował się między innymi sprawą katastrofy po wybuchu gazu w Katowicach. - Jeżeli w mieszkaniu pojawia się pleśń, to mamy do czynienia ze złą wentylacją. Wskazują na to również miejsca, w których się pojawiła. Przyczyny mogą być różne. Ktoś mógł popełnić błąd już na etapie projektowania, ale musiałbym sprawdzić dokumentację, by powiedzieć coś więcej na ten temat. Nie można jednak tego wykluczyć. Mogli też zawinić mieszkańcy. To, w jaki sposób powinny być wentylowane pomieszczenia, regulują przecież odpowiednie przepisy, a odpowiednia cyrkulacja powietrza musi być czasem wymuszona. Nie wydaje mi się, by była to akurat wina wykonawcy inwestycji. Musimy pamiętać o tym, że jeżeli nie ma wpływu powietrza, to nie ma również wypływu i wtedy w pomieszczeniu może się wytworzyć nieciekawy klimat - tłumaczy Jan Rasiński.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zawiercie.naszemiasto.pl Nasze Miasto