Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Katarzyną Rogowiec, dwukrotnią mistrzynią paraolimpijską z Turynu w biegach narciarskich

MSH
M. Dyszka
21 czerwca odbył się I Świętochłowicki Dzień Godności Osób Niepełnosprawnych. Z Katarzyną Rogowiec, dwukrotną mistrzynią paraolimpijską z Turynu w biegach narciarskich, o przełamywaniu barier, rozmawia M. Dyszka.

To wyjątkowy dzień dla pani?

Nie czuję się niepełnosprawna, jestem elementem tego społeczeństwa, jestem obywatelką tego kraju i tak właściwie owszem, nie mam rąk. Każdy z nas jest inny i wszyscy się różnimy, ja mam swoje atuty, a ktoś ma inne. Bardzo ważne jest to, żebyśmy przypominali o tym, że istota ludzka ma swoją godność i tak naprawdę każdy z nas ją mam. A bardzo często o tej godności zapominamy w aspekcie różnych grup osób niepełnosprawnych. Pytanie, czy rozmawiamy o osobie upośledzonej umysłowo, o kimś kto siedzi na wózku czy jest niewidomy. W stosunku do niektórych z tych grup myślę, ze jest mniejsza dyskryminacja, mniejsza akceptacja, a w stosunku do innych na odwrót. Jest to bardzo ważny dzień dla edukowania nas wszystkich, mnie samej, przypominania o tym, że dzieją się rzeczy dobre i złe. Szkoda, że taki dzień jest tylko raz w roku, bo mogłoby nam się przypominać choć raz w miesiącu. Ale cudownie, że jest.

Czy był na początku wstyd pokazać się ludziom, że jest się inną?
Miałam wypadek jako trzyletnie dziecko więc na początku nie byłam świadoma tego, co się ze mną działo. Przeszkadzało mi to, że ludzie się przyglądają, ale zakładałam koszulę i byłam szczęśliwa. Nikt nie widział tego, że nie mam rąk. Z perspektywy czasu pozytywnie oceniam to, że nie czuję się niepełnosprawna, bo nigdy nie zostałam wtłoczona w środowisko osób niepełnosprawnych. Nie zostałam odesłana do specjalistycznej placówki, gdzie były tylko i wyłącznie skoszarowane osoby niepełnosprawne. Pozwolono mi się uczyć w zwykłej podstawówce.

Jak przełamać wstyd?
Mnie bardzo pomagali przyjaciele i znajomi. To, że na trzecim roku studiów zdjęłam koszulę, to był efekt tego, że moi koledzy i koleżanki właściwie sprowokowali mnie do tego, podkreślając i pokazując mi, że nie traktują mnie w żaden szczególny sposób. Do sportu trafiłam dlatego, że szukałam grupy, która byłaby mi pokrewna, z którą być może czułabym się lepiej i swobodniej. Polecam, aby próbować wyjść najpierw do małej grupy, zanim wyjdzie się na ulicę i zniesie rodzaj bólu, że ktoś się nam przygląda i komentuje.

Skończyła pani kierunek finanse i była urzędniczką. Skąd sportowa pasja?

Sport towarzyszył mi od dziecka, bo mój ojciec jest zapalonym sportowcem. Niestety, nigdy nie był zawodowcem, ale całe życie zjeżdżał i skakał na nartach. Tata był takim bodźcem dla mnie. Potem z mojej energii, która we mnie drzemała, szukałam możliwości uprawiania sportu w taki bardziej strukturalny sposób. Miałam wtedy świadomość, że sama sobie nie poradzę, że w zimie muszę założyć kurtkę, a przecież niczego nie jestem w stanie chwycić w ręce. Potrzebowałam drugiego człowieka, który by mi pomógł. Szukałam stowarzyszenia i ludzi, którzy pomogą realizować coś, co znam z dzieciństwa.

Przygotowuje się pani do kolejnej olimpiady?

Tak, w 2014 roku czekają mnie igrzyska w Soczi, ale przedtem w 2013 roku Mistrzostwa Świata w Szwecji. W 2014 roku planuję zakończyć swoją karierę. Żywot sportowca ma to do siebie, że jest się coraz bardziej z tyłu, więc mam świadomość, że każdy nasz wiek ma swoje prawa i trzeba się z tym pogodzić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swietochlowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto